Strzela jak baba z wesela

Niedzielny, majowy poranek nie zapowiadał się dobrze. Padało, ciemne chmury na niebie... Ale słowo się rzekło - rower z piwnicy. Obiecałam Pani Monice z Miejskiej Biblioteki Publicznej w Szczytnie, że właśnie 11 maja 2014 r. przejedziemy trasę tegorocznego „OBJAZDOWEGO BIBLIOTEKARZA”. Bowiem na rowerach, już po raz trzeci, będzie świętowana miła czytelnicza tradycja właśnie w Lipniku. Tam, Nadleśnictwo Szczytno miłośnikom książek udostępni swój rozległy, piknikowy teren i 21 czerwca oj, będzie się działo... Wprawdzie do czerwca jeszcze daleko, jednak powołując się na porzekadło ludowe wolałam nie odkładać „na jutro, tego co można zrobić dziś”.

Na plac Juranda o 10.00 przyjechało tylko 7 osób. Aura wystraszyła pozostałych rowerzystów. Ruszyliśmy wszyscy razem w stronę Leśnego Dworu. Po minięciu leśnego przejazdu kolejowego grupa podzieliła się na tych, którzy chcieli jechać blisko i na tych, którzy postanowili dotrzeć dalej. Do Lipnika wyruszyły same panie, ale zanim tam dotarłyśmy pierwszy postój zrobiłyśmy sobie w Siódmaku, właśnie na przystanku PKP. Widok, jaki ujrzałyśmy przeraził nas. Szyby wybite i rozsypane w drobny mak, na tablicy brzydkie napisy. Tak się szanuje mienie społeczne, tak się bawi dzisiejsza młodzież? W tym pobojowisku drewniana wiata zabytkowej poczekalni z dawnych lat taka smutna, taka samotna, taka opuszczona. Nawet widok nowego, jeszcze „ciepłego” asfaltu wiodącego do warszawskiej szosy nie cieszy. Chwilkę czekamy aż przejadą samochody i przedostajemy się przez szosę na drugą stronę, by leśnym traktem kontynuować wyprawę. Chyba aura odgadła nasze nastroje, bo zaświeciło słońce i wszystkie smuteczki wywołane widokiem dewastacji, natychmiast zostały rozproszone przez promienie. Las kipiał wykąpaną w kroplach deszczu zielenią, a ptaki zawzięcie koncertowały. W takich chwilach, gdy przyroda ukazuje swój majestat, serce się raduje i po prostu dusza śpiewa. Pięknie, błogo, za darmo do podziwiania i do kochania. Wsłuchane w głosy lasu docieramy do naszej mety.

Specjalnie dla nas przyroda rozpościera kobierzec ze stokrotek i wiemy, że skoro stokrotka polna to nad nią szumiący gaj. Przepiękne miejsce. Pani Monika spaceruje po rozległym terenie i aż pieje z zachwytu. Nie dziwimy się, przecież tu swoją bazę miał rajd „Kurka Mazurskiego” i jedną z zabaw było właśnie naśladowanie koguciego piania. Stawiamy rowery i mamy wielką ochotę położyć się na kobiercu utkanym ze stokrotek, ale lśniące krople deszczu powstrzymują nas od tego. Tylko przyroda potrafi taką niezwykłą utkać tkaninę. Wtem dostrzegamy chłopca, który biega z piłką po murawie i strzela do bramki gole. Nie możemy pozwolić, by bawił się sam i już po chwili biegamy po zielonym boisku, kiwamy się, strzelamy, a raczej chcemy strzelić Krzysiowi, bo tak na imię ma miły piłkarz, gola. Nie mogę tego zrozumieć, że bramka wielka, chłopiec mały a ja uderzam piłkę, a ona leci... w górę. Pani Monika natychmiast komentuje moje poczynania zawołaniem kibiców: „Strzela jak baba z wesela”. Bawimy się świetnie, Krzyś zadowolony, my rozpromienione. Zastępuję chłopca i staję w bramce. Bronię. Niestety gole trafiają prosto w siatkę, a ja jestem bezradna, postanawiam dać z siebie wszystko i rzucam na piłkę. Nurkuję na mokrej trawie, leżę na tym zielonym kobiercu i czuję po prostu radosne zmęczenie.

Miło mijają chwile, ale czas wracać. Jeszcze tylko czekamy aż Halinka - Latarniczka animatorka programu Polski Cyfrowej Równych Szans pokaże nam aplikację endomondo z mapą naszej trasy. Zbieramy się do powrotu, a tu majowy deszczyk kropi, a po chwili przemienia w ulewę. Siadamy pod zadaszoną wiatą i z lubością wpatrujemy jak życiodajne krople roszą wszystko dookoła. Po chwili przestaje padać, a słońce znów przejmuje panowanie. Ruszamy. Kawałek jedziemy drogą, która nas zaprowadziła do uroczyska, ale gdy ostrzegamy charakterystyczne znaki trasy spacerowej, postanawiamy tam skręcić i wycieczkę kończymy przy zielonym szlabanie zabielskiej szosy. Jadąc nie liczyłyśmy ile razy na nasze głowy spadł ciepły deszczyk majowy. Byłyśmy zadowolone z miłej wyprawy, a Monika wręcz zauroczona miejscem, dokąd leśnymi, pełnymi niespodzianek drogami w czerwcu doprowadzi czytelników. Szlak przetarty i już dziś na Facebooku Miejskiej Biblioteki w Szczytnie można zobaczyć zdjęcia z rekonesansu trasy tegorocznego rajdu rowerowego. Bibliotekarze serdecznie zapraszają na wspólną wyprawę wszystkich miłośników książek i rowerów, szczegóły dostępne będą na stronie internetowejwww.szczytno.bil-wm.pl.

Grażyna Saj-Klocek