Podczas prób uruchomienia fontanny na małym jeziorze okazało się, że zasilający ją

podwójny kabel elektryczny położony pod wodą, został przecięty. - Gdyby przewody nie były wcześniej sprawdzone, włączenie zasilania mogłoby spowodować ekologiczną katastrofę - mówią fachowcy.

Przerżnięty kabel

Jak zapowiadaliśmy, do Szczytna przyjechali przedstawiciele wrocławskiej firmy „JacoM”, aby nadzorować uruchomienie fontanny, do której przywieźli także nową dyszę dającą efektowniejszy wodny pióropusz. Tymczasem w trakcie wstępnych prac, prowadzonych w poniedziałek 27 kwietnia pracownicy miejscowej firmy „Zelbo” odkryli, że w odległości ok. 2 - 3 m od brzegu zostały przecięte kable, a w wodzie nie można odnaleźć dalszych ich odcinków.

Próby zlokalizowania przewodów udały się tylko połowicznie, jak na razie odnaleziono tylko jeden podwójny kabel. Drugi muszą odszukać płetwonurkowie ze straży pożarnej. W zaistniałej sytuacji są dwa wyjścia. Jeśli odcięte kable mają wystarczającą długość (w ub.r. kładzione były z pewnym zapasem), to wówczas wystarczy podciągnąć je i połączyć na powrót do skrzynki zasilającej.

- W przypadku, gdy przewody okażą się za krótkie, pozostanie nam tylko mufowanie, czyli wykonanie hermetycznego połączenia poszczególnych żył we wszystkich przewodach - powiedział „Kurkowi” szef „Zelbo” Wiesław Gołąb.

(mp)